wtorek, 4 sierpnia 2015

Rozdział 5

Justin's POV

Co ona tutaj robi? Jak mam się teraz wytłumaczyć? Cholera, na pewno powie wszystko w ośrodku. Myśl Justin, przecież to nie jest takie trudne. Spojrzałem jej w oczy, oblizując powoli swoje wargi i pokręciłem głową.
-Posłuchaj, Maya - zacząłem rozglądając się, by sprawdzić czy nikogo nie ma w pobliżu i złapałem za jej ramię, lekko je ściskając - Jeśli komukolwiek powiesz co widziałaś, źle się to dla Ciebie skończy, uwierz mi.
-Zabiłeś człowieka i myślisz, że nikomu o tym nie powiem, bo mnie straszysz? Nie boję się Ciebie, Justin. - wyszeptała pewnie, patrząc mi w oczy i zaśmiała się pod nosem.
Denerwuje mnie to jaką odważną zgrywa. W sumie, gdybym zabił ją teraz, nikomu by nic nie powiedziała i dodatkowo, nie wkurwiałaby mnie więcej, ale wolę, żeby jej śmierć była bardziej... wyjątkowa, jeśli wiecie o co mi chodzi. Muszę przyznać, że Maya jest naprawdę piękna, ale myślę, że jest tak samo głupia jak inne dziewczyny, które do tej pory poznałem, wszystkie są takie same. Po tym, co działo się w moim domu w dzieciństwie stwierdziłem, że miłość nie jest dla mnie. Kłótnie moich rodziców źle na mnie wpłynęły, jak najszybciej chciałem się stamtąd wyrwać i na szczęście udało mi się. Mój ojciec odszedł od nas i nawet nie wiem czy żyje, prawdopodobnie nie, a moja matka i siostra... sami wiecie co się z nimi stało.
-Zrobisz jak chcesz, ale pamiętaj, że Cię ostrzegałem. - odezwałem się po chwili puszczając jej ramię - Nie żartuje i powinnaś zacząć się bać, po tym co zobaczyłaś, kochanie. - parsknąłem, odsuwając się od dziewczyny i posyłając jej ostatnie spojrzenie, ruszyłem w stronę ośrodka, nie odwracając się w jej stronę.

Maya's POV

Kochanie? Co on sobie kurwa myśli? Pokręciłam głową i czując zimne powietrze, poprawiłam swoją bluzę, by było mi cieplej i ruszyłam w stronę ośrodka, obserwując Justina. Mam mętlik w głowie, czemu on zabił tego człowieka? Czy powinnam wszystko powiedzieć w ośrodku? Sama nie wiem, nadal się go nie boję, ale chciałabym, żeby ukarano go za to, co zrobił. Z drugiej strony, wolę żyć z nim w pewnego rodzaju zgodzie, muszę pamiętać, czemu się tutaj pojawiłam. Zemsta.

*flashback*
Siedziałam na jednej z ławek na lotnisku, czekając na Justina. Byłam bardzo podekscytowana, lot do Francji brzmi całkiem dobrze. Muszę uciec z tego miejsca, po tym jak zabiłam swoich rodziców nie widzę tutaj dla siebie przyszłości. Nawet nie chcę tu być.
Miał zjawić się kilkanaście minut temu. Cholera, gdzie on jest? Rozejrzałam się, szukając chłopaka, lecz nadal nic. Słysząc głos mężczyzny informującego o tym, że za pięć minut mój lot podniosłam się, zabierając swoją małą walizkę i po chwili stanęłam w kolejce, wyjmując telefon. Postanowiłam zadzwonić do Justina, by sprawdzić gdzie jest i przyśpieszyć jego przyjazd tutaj, ale gdy odblokowałam ekran, zauważyłam wiadomość od niego. Szybko ją otworzyłam, ale jej zawartość bardzo mnie rozczarowała. Napisał tylko, że nie wyjeżdża ze mną i życzy mi miłego lotu. Czy on żartuje? Jak mógł mnie  zostawić w takim momencie? Przecież mówił, że mnie kocha, dlaczego miałby kłamać?
Schowałam telefon i otarłam łzy, które zaczęły spływać po moich policzkach. Zranił mnie, chociaż wiedział jak bardzo się tego obawiam, jak mógł? Nienawidzę go, jestem wściekła i nie chcę go znać. Justin Bieber od tej pory jest dla mnie nikim, ale obiecuję, że jeszcze się spotkamy, a wtedy... zemszczę się.
*the end of flashback* 

Pokręciłam głową i gdy uniosłam głowę, zauważyłam, że chłopaka już przede mną nie ma. Musiał wejść przez główne wejście, bo zostawiłam otwartą bramę. Cholera, mam nadzieję, że nikt z personelu się o tym nie dowie.
Następnego dnia, gdy zeszłam na dół do stołówki pełnej pacjentów westchnęłam pod nosem, na szczęście nie robią hałasu, co mnie cieszy, bo mój dzisiejszy ból głowy naprawdę w niczym mi nie pomaga. Rozglądając się, zauważyłam Justina, przyglądającego mi się.. um, okej? Może powinnam z nim porozmawiać? Nie, to raczej zły pomysł, niby co miałabym mu powiedzieć? Na pewno wie, że go nie wydałam, więc nie mamy o czym rozmawiać. Mógłby chociaż mnie przeprosić za swoje wczorajsze zachowanie, nie był miły. Z rozmyśleń wyrwał mnie hałas stłuczonego szkła, potrząsnęłam głową i zauważając, że to przez Justina, który stoi już tak obok mnie, przygryzłam dolną wargę patrząc mu w oczy. Chłopak podszedł jeszcze bliżej mnie i uśmiechnął się pod nosem, oblizując powoli swoje wargi.
-Cieszę się, że zrozumiałaś moje wczorajsze słowa i nie wydałaś mnie. - wyszeptał blisko mojego ucha, na co wzdrygnęłam się lekko, odsuwając od niego.
-Nie zrobiłam tego dla Ciebie i dlatego, że próbowałeś mnie wystraszyć, co w sumie słabo Ci wyszło. - parsknęłam, wzruszając ramionami. - Pamiętaj, że następnym razem nie będę Cię kryć, a teraz wybacz, ale muszę zająć się innymi pacjentami, nie jesteś tutaj sam. - przesunęłam dłonią po jego ramieniu i uśmiechając się wyszłam ze stołówki.


Justin's POV

Wróciłem do swojego pokoju i zamknąłem drzwi, po chwili kładąc się na łóżku. Gdyby Maya powiedziała wszystkim, że zabiłem człowieka prawdopodobnie zostałbym tu jeszcze z kilka lat dłużej, a tego nie chcę. Chcę wyjść stąd jak najszybciej, a termin mam dopiero za rok. Kolejny rok z tymi psycholami. Wytrzymasz, Justin. Myślę, że dziewczyna dobrze wie co zrobiłbym, gdyby mnie nie słuchała, co również bardzo mnie cieszy. Nie chciałbym zabijać jej wcześniej, niż mówił Jason. Muszę znaleźć sposób na zbliżenie się do niej, na tyle, by mi zaufała, ale to cholernie trudne, gdy jest ona małą wkurwiającą dziwką. Poza tym, gdyby nie to, że jest moją przyszłą ofiarą nie chciałbym nawet z nią rozmawiać. Jedyne czego bym od niej na pewno chciał jest seks, musi być niezła w łóżku. Na pewno nie jest dziewicą, przynajmniej nie wygląda na taką.
Podniosłem się z łóżka, gdy zobaczyłem pielęgniarkę wchodzącą do mojego pokoju z lekami.
-Przyniosłam Twoje leki. - mruknęła cicho, wzruszając ramionami i spoglądając na mnie podeszła bliżej mojego łóżka, kładąc tacę na szafce. Zmierzyłem ją wzrokiem i oblizałem swoje wargi, patrząc na jej tyłek. Jest bardzo seksowną pielęgniarką. Podszedłem bliżej dziewczyny i westchnąłem cicho, przesuwając dłońmi po jej biodrach i uśmiechnąłem się, gdy nie zabrała ich. Każdemu przyda się chwila zapomnienia i oderwania od rzeczywistości, prawda? Przyciągnąłem ją do siebie, odwracając w moją stronę i spojrzałem w jej oczy, po chwili złączając nasze usta w pocałunku. Nie zamierzam jej zabić, nie teraz, może mi się jeszcze przydać.
Pchnąłem ją lekko na łóżko i nachylając się nad nią zacząłem składać pocałunki na jej szyi, przez co cicho jęknęła, co pobudzało mnie jeszcze bardziej. Zacząłem rozpinać guziki jej fartucha lekarskiego i wtedy usłyszałem głos, który tak bardzo mnie denerwował i na pewno nie chciałem usłyszeć go w tym momencie.
-Justin..? - szepnęła Maya, która stała przy drzwiach z zaskoczoną miną.

11 komentarzy:

  1. chujowy jak zwykle, zartuje kocham 15/10 / jedyna fanka #1 debonaire

    OdpowiedzUsuń
  2. KOCHAM KOCHAM KOCHAM najlepszy rozdzial love wiesz o tym:3

    OdpowiedzUsuń
  3. to jest dar od boga, zycie i jeszcze wiecej nie ma ff ktore moze sie z tym rownac pa;)) pozdrawiam goraco PRAWDZIWA najwieksza fanka

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. kurwa zaraz sie zesram bo to jest życiem, każdy kolejny rozdział jest coraz lepszy #psychofanka1

    OdpowiedzUsuń
  6. pisze komentarz bo szanuje twój czas :D

    OdpowiedzUsuń
  7. to jest swietne

    OdpowiedzUsuń
  8. kocham kocham kocham kocham kocham kocham przeciez to jest zycie pa

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne! Czekam na nowy:)

    OdpowiedzUsuń
  10. To ff to zycie, czekam na następny rozdział joakbscsiwgxekx

    OdpowiedzUsuń