Justin’s POV
Kurwa, zawsze musi mi we wszystkim przeszkodzić. Najpierw to
zabójstwo, teraz to. Ta dziewczyna ciągle pojawia się w nieodpowiednim miejscu
i czasie. Już mnie to zaczyna wkurwiać. Najchętniej to bym ją już zabił i byłby
spokój. Nikt mnie tak dawno nie denerwował jak ona, przysięgam.
-Spokojnie, Justin,
jeszcze trochę i się jej pozbędziemy, raz na zawsze.
Skinąłem głową i podniosłem się z ciała pielęgniarki, która,
jak zauważyłem, mocno się zarumieniła na co wywróciłem oczami, poprawiając
swoje ubrania i podszedłem bliżej Mayi.
-Czego chcesz? Nie widzisz, że jestem trochę zajęty? –
warknąłem, unosząc brwi i oblizałem usta, uważnie na nią patrząc.
-Przepraszam, chciałam tylko zapytać, czy coś.. – zająkała
się, kręcąc głową i machnęła lekceważącą ręką, cofając się. – Przepraszam –
mruknęła zdezorientowana i wyszła z mojego pokoju, kierując się na dół.
O co jej chodzi? Najpierw jest wyszczekana i mówi, co jej
ślina na język przyniesie, a teraz się tak łatwo poddaje? Nie rozumiem już jej.
Dziewczyny są tak popierdolone, że to aż boli. A może jest zazdrosna? Ale o co?
O mnie? Aż tak bardzo jej się podobam, że chce mnie mieć tylko dla siebie? Uśmiechnąłem
się pod nosem na tę myśl i podszedłem do drzwi, zamykając je, po czym wróciłem
do swojego łóżka, ponownie zawisając nad pielęgniarką, którą zacząłem namiętnie
całować.
Maya’s POV
Zazdrość. Tak, to
jest to, co teraz czułam. I nie obchodzi mnie teraz to, że miałam być na niego
zdenerwowana i miałam szukać zemsty. Ja najzwyczajniej w świecie jestem
zazdrosna. Nie powinnam tego czuć, ale jednak. To jest silniejsze ode mnie. Za
dużo dobrych chwil i wspomnień, bym ot tak o tym wszystkim zapomniała. Możliwe,
że wychodzę teraz na hipokrytkę, bo raz mówię, że go nienawidzę, a raz jestem o
niego zazdrosna. Ale gdybyście tylko wiedzieli..
Podciągnęłam rękaw swojej bluzy i spojrzałam na lewą rękę,
na której widniała złota, delikatna bransoletka.
*flashback*
Uśmiechnęłam się szeroko, gdy sięgnął do szuflady po małe
pudełeczko i zagryzłam dolną wargę, chichocząc.
-Nie podglądaj – usłyszałam jego głos, a na swoich ustach
poczułam jego miękkie wargi. – Zamknij oczy, kochanie – szepnął, a przez moje
ciało przeszedł dreszcz, który zawsze mi towarzyszył w jego obecności.
-Dobrze, nie będę – pisnęłam, przymykając posłusznie swoje
powieki i westchnęłam cicho, denerwując się.
Poczułam jak delikatnie chwyta moją dłoń i otwiera pudełeczko.
Podskoczyłam w miejscu, gdy zimny przedmiot spotkał się z moją ręką.
Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się co to może być. Nóż?
-Możesz otworzyć oczy, księżniczko – mruknął, oblizując
usta.
Wykonałam jego polecenia i rozchyliłam swoje wargi, patrząc
na piękną, złotą bransoletkę, widniejącą na moim nadgarstku. Była prześliczna.
Małe kółeczka przeplatały się z diamencikami. Nigdy nie widziałam takiej
ślicznej biżuterii, a co za tym idzie, nikt mi czegoś takiego nie wręczył.
Spojrzałam na chłopaka przed sobą, a w moich oczach pojawiły się łzy. On mnie
naprawdę uszczęśliwia. Zakochałam się w nim po uszy, a dzięki takim małym
gestom widzę, że jemu też na mnie zależy. Takiego chłopaka szukałam. Czułego,
opiekuńczego, kochanego. Wiem, że obroni mnie przed wszystkim i nie pozwoli na
to, by stała mi się krzywda. Dzięki niemu jestem naprawdę szczęśliwa i chcę by
ta chwila trwała wieki.
Rzuciłam się mu na szyję i mocno w niego wtuliłam,
zaciągając się jego cudownym zapachem. Był mój,
a ja jego. Nic więcej do szczęścia
nie potrzebowałam, gdy szatyn owinął ręce wokół mojej drobnej talii, dając mi
poczucie bezpieczeństwa, którego tak bardzo pragnęłam. Nigdy nie czułam się
lepiej.
-Zależy mi na tobie, księżniczko, bardzo, cholernie mocno mi
na tobie zależy – wyszeptał mi do ucha, całując delikatnie miejsce za nim. –
Jesteś wszystkim co mam i co chcę.
-Mi na tobie też, Justin – szepnęłam, uśmiechając się
szeroko, a po moich policzkach spłynęły w dół łzy szczęścia. – Mi na tobie
też.. – wymamrotałam cicho, gdy chłopak przycisnął mocno swoje usta do moich i
położyła mnie na łóżku, umiejscawiając się między moimi nogami.
*the end of flashback*
Zaśmiałam się cicho na wspomnienie i wytarłam łzy, które na
przekór leciały po mojej twarzy. Przyszłam tu tylko po zemstę, ale nie
wiedziałam, że to będzie tak cholernie trudne. Kochałam go. Byłam w nim
kurewsko zakochana i wiązałam z nim swoją przyszłość. Chciałam z nim spędzić
resztę swojego życia, zacząć nowy rozdział, ale najwidoczniej on nie chciał
tego samego. I mnie zostawił.. Wiecie co się stało, więc nie będę o tym znowu
opowiadać. Nie wiem czemu mnie to zabolało, jak zobaczyłam go z tą
pielęgniarką. Może przez wspomnienia, które najchętniej bym wymazała ze swojej
pamięci.
Przetarłam swoje policzki i podniosłam się z krzesełka, pociągając
rękaw. Nie wiem, czemu po tylu latach ciągle noszę tą bransoletkę. Pewnie z
sentymentu.
Podeszłam do blatu, nalewając do czajnika wody i ustawiłam
go na kuchence, włączając ostrożnie gaz. Wrzuciłam do kubka saszetkę herbaty i
westchnęłam ciężko, opierając swoją głowę o szafki. Nie mam pojęcia jak to
będzie.
-Maya, weź się w
garść, nie pamiętasz jak cię potem zranił? – odezwał się głos, którego, o
dziwo, dawno nie słyszałam.
-Wiem, ale nie jestem taka jak on i mam uczucia – szepnęłam,
czując, że jakbym powiedziała to głośniej, mój głos by się załamał.
-Jesteś tu tylko i
wyłącznie dla zemsty, zapomnij o nim, jako o swoim ex chłopaku i skup się na
swojej misji.
-Postaram się – westchnęłam ciężko i skinęłam głową,
oblizując powoli swoje usta.